
Część
VIII-a
WRÓG
WKRACZA NA OGRÓD
czyli
Wielka Wojna na Lądzie i w Powietrzu...czyli

Nie dość, że
tunele które drąży wysuszają ziemię, to dodatkowo przy ich tworzeniu często
uszkadza korzenie roślin. Kolejnym problemem są kopce, które wyrastają w naszym
ogrodzie oraz fakt, że masowo zjada on dżdżownice. Wszelkiego rodzaju poradniki
działkowców doradzają na swych stronach różne sposoby walki z kretami. I tak
np. – „Aby uniknąć wizyt kretów na
naszych działkach, można zawczasu zabezpieczyć się przed nimi chociażby poprzez
zasadzenie na granicy działki silnie pachnących roślin, np. aksamitki, bazylii
czy łobody, których kret bardzo nie lubi. Kolejnym sposobem jest samodzielne
przygotowanie i zamontowanie odstraszaczy kretów tj. drewniane bądź blaszane
kołatki poruszane przez wiatr, plastikowe lub szklane butelki zakopane w ziemi
po szyjkę, czy też rozmaite wiatraczki. Wszystkie te urządzenia pod wpływem
wiatru wydają praktycznie niesłyszalne dla nas gwizdy, które jednak odstraszają
nieproszonych gości. Na rynku dostępne są też gotowe odstraszacze na baterie,
które również emitują ciche gwizdy i piski. Pamiętać należy, że trzeba je wbić
w kopce kretów ponad korytarzami. Włożenie w kreci korytarz spleśniałej skórki
cytrynowej, bazylii, czosnku lub liści bzu czarnego także powinno skutecznie
odstraszyć te zwierzęta. Oczywiście są
również dostępne środki toksyczne, które powodują jednak, że po ich użyciu
przez dwa tygodnie nie można spożyć nic z własnego ogrodu, a także łagodne
środki chemiczne, czyli tzw. odstraszacze zapachowe. Wiele osób stosuje pułapki na krety,
jednak jest to bardzo niehumanitarna metoda pozbywania się tych zwierząt z
ogrodu.

czyli
NA WOJNĘ Z KRETEM…
Na początek mała charakterystyka wroga czyli Co warto wiedzieć o krecie... Otóż, nasz
przeciwnik zasiedla gleby wilgotne i próchniczne, unika miejsc suchych,
kamienistych i gleb o wysokim poziomie wód gruntowych.
KRET EUROPEJSKI jest ssakiem o ciele krępym, wałeczkowatym, długości 11–17 cm, z krótkim ogonem (2–4 cm). Głowę ma małą, wciągniętą w ryjek, oczy prawie całkowicie zredukowane, szyja nie wyróżnia się od reszty ciała. Pokryty jest miękkim, aksamitnym włosem (od strony grzbietowej jest czarny, błyszczący, od spodu – szary). Stopy przednich nóg są łopatowate, przystosowane do drążenia kanałów. W ciągu doby ma trzy ośmiogodzinne cykle, podczas każdego z nich około 4 godziny wędruje w korytarzach i żeruje, pozostałe 4 przesypia w gnieździe. Najbardziej aktywny jest w godzinach porannych – wtedy powstaje najwięcej kretowisk.
KRET EUROPEJSKI jest ssakiem o ciele krępym, wałeczkowatym, długości 11–17 cm, z krótkim ogonem (2–4 cm). Głowę ma małą, wciągniętą w ryjek, oczy prawie całkowicie zredukowane, szyja nie wyróżnia się od reszty ciała. Pokryty jest miękkim, aksamitnym włosem (od strony grzbietowej jest czarny, błyszczący, od spodu – szary). Stopy przednich nóg są łopatowate, przystosowane do drążenia kanałów. W ciągu doby ma trzy ośmiogodzinne cykle, podczas każdego z nich około 4 godziny wędruje w korytarzach i żeruje, pozostałe 4 przesypia w gnieździe. Najbardziej aktywny jest w godzinach porannych – wtedy powstaje najwięcej kretowisk.
Zimuje w korytarzach, w glebie na głębokości
50–60 cm (poniżej poziomu zamarzania), ale nie zapada w sen zimowy. Wiosną
kopie pod powierzchnią gleby korytarze, zwane żerowiskowymi, tworząc kopczyki –
kretowiska. Wiosną zakłada komorę lęgową, do której prowadzi labirynt
podziemnych korytarzy. Po 3–4 tygodniach od kopulacji samica rodzi 2–7 młodych,
w gnieździe zbudowanym z trawy, liści i mchu na głębokości 30–50 cm. Młode przebywają
w nim około 35 dni. Dojrzałość płciową osiągają w następnym roku.
Kret żyje do 3 lat. Żywi się wyłącznie pokarmem zwierzęcym znalezionym w
glebie: dżdżownicami, pędrakami, drutowcami, ślimakami, larwami i poczwarkami
owadów. Może też zjadać drobne gryzonie, ślimaki i żaby. Na zimę gromadzi
znaczne zapasy, złożone przeważnie z dżdżownic, które zakopuje w pobliżu
gniazda. Drążąc podziemne korytarze w poszukiwaniu pożywienia kret niszczy
korzenie roślin, które przewracają się i zamierają. Kretowiska utrudniają
koszenie traw. Wyjadając dżdżownice, które stanowią 90% jego menu, kret
powoduje szkodę pośrednią (dżdżownice spulchniają i przewietrzają glebę,
wzbogacają ją w próchnicę). Ma niezwykły słuch, podczas żerowania wyszukuje
swoje ofiary słuchem. Słyszy nawet odgłosy spadających kropli deszczu na
powierzchnię gleby, dlatego wykorzystuje się dźwięki do wypłaszania
nieproszonego gościa z ogrodów.

Początkowo
traktowałem to dość wyrozumiale i każdorazowo usypany kopczyk zasypywałem,
zamulając ziemię z powrotem w wydrążone korytarze.. Z czasem stało się to
irytujące i zaczęło powodować coraz większe straty oraz spustoszenie na zielonej
połaci trawnika.. Krety zadomowiły się na dobre widząc moją dość bierną reakcję
na ich obecność.. Rano zasypywałem i równałem trawniki przeklinając siarczyście
pod nosem, a już następnego poranka wyrastały kolejne, jeszcze piękniejsze i
liczniejsze krecie budowle..


W tamtych czasach,
20 lat temu, nie było po sklepach ogrodniczych żadnych wymyślnych środków
chemicznych, elektronicznych odstrasza czy też specjalnych łapek na krety… Moje
początkowe potyczki z kretami ograniczały się więc do tzw. porannych „nasiadówek”
z białą bronią czyli szpadlami i kopaczkami ogrodowymi..



W czasie tych ponad
20 lat wypróbowałem praktycznie wszystko – od łopaty, kopaczki, różnych
mikstur, śmierdzących cieczy, karbidu, świec dymnych, chemii, elektronicznych
odstraszaczy, wymyślnych pułapek, aż po nowej generacji sprzęt w postaci pętli indukcyjnych
pod prądem itd., itd. Wszystko to w mniejszym lub większym stopniu pozwalało
walczyć z krecim podziemiem.. Jak jednak wiadomo z historii, niejedna wielka i
dobrze wyposażona armia „łamała sobie zęby” na podziemnym, partyzanckim
działaniu… Moje lata walki, doświadczenia i uporu w działaniu, przyniosły jednak
w pewnym momencie bardzo skuteczne rozwiązanie problemu.. Wspólnie z moim
przyjacielem, który także działał bezpardonowo na froncie walki z kretami,
opracowaliśmy i wdrożyliśmy w życie skuteczny sposób na kreta.. Można
powiedzieć, że sprawdza się w 95%... Niestety nie mogę go tutaj przedstawić z
oczywistych przyczyn.. Zaświadczam jednak, że moje trawniki i ogrodowe rabaty
są teraz wolne od podziemnych korytarzy i ziemistych kopców, co można oglądać
na fotkach w opublikowanych postach Historii Mojego Ogrodu..

Wielka Wojna z
Kretami nie ograniczała się do pokonania tylko i wyłącznie kreciego wojska..
Jak to w każdej wojnie bywa, agresor ma niejednokrotnie sprzymierzeńców
działających z nim wspólnie na linii frontu… Takim koalicyjnym pomocnikiem
kreta w drążeniu tuneli i dodatkowo zjadaniu warzyw na moich grządkach była i
jest nornica.. Ten wredny gryzoń to taka
trochę większa, domowa mysz, grasująca na polach, grządkach, w parkach, na
nizinach i w górach.. W Polsce występuje na całym terenie kraju. Z nornic, w ogrodach najczęściej występuje NORNICA RUDA.
Teren mojej działki, jak prezentowałem to w cz.I, był niegdyś polem uprawnym, gdzie zasiewane było corocznie zboże (pszenica, żyto, owies) oraz uprawiane były warzywa na grządkach typu marchew, pietruszka, buraczki, seler, itp.... Nornice miały zatem doskonałe miejsce do żerowania.. Rozgościły się dość licznie i uważały rejon działki za swój rewir.. I tutaj się przeliczyły.. Gdy na obszar działki wszedł inwestor strategiczny czyli ja, w celu zagospodarowania terenu pod piękny ogród, byt i istnienie tych gryzoni zostało skazane na wyginięcie.. Przed wypowiedzeniem wojny nornicom, rejon trawników i grządek był przez nie „masakrycznie” przekopany i przeryty metr po metrze, a wyglądało to tak (fotki poniżej)..
Teren mojej działki, jak prezentowałem to w cz.I, był niegdyś polem uprawnym, gdzie zasiewane było corocznie zboże (pszenica, żyto, owies) oraz uprawiane były warzywa na grządkach typu marchew, pietruszka, buraczki, seler, itp.... Nornice miały zatem doskonałe miejsce do żerowania.. Rozgościły się dość licznie i uważały rejon działki za swój rewir.. I tutaj się przeliczyły.. Gdy na obszar działki wszedł inwestor strategiczny czyli ja, w celu zagospodarowania terenu pod piękny ogród, byt i istnienie tych gryzoni zostało skazane na wyginięcie.. Przed wypowiedzeniem wojny nornicom, rejon trawników i grządek był przez nie „masakrycznie” przekopany i przeryty metr po metrze, a wyglądało to tak (fotki poniżej)..


Zanim opowiem o metodzie walki z tym gryzoniem,
na początek charakterystyka przeciwnika, jakoże dobre rozpoznanie na placu boju
to połowa drogi do zwycięstwa..
NORNICA RUDA (Myodes glareolus) – gatunek gryzonia z licznie reprezentowanej w Polsce rodziny chomikowatych. Jeden z drobniejszych gryzoni nornikowatych występujących w Polsce. Średniej wielkości, o wydłużonym ciele i średnim, słabo owłosionym ogonie, pokrytym pierścieniowatymi łuskami. Długość tułowia do 10 cm, ogona do 5 cm, ciężar ciała ponad 30 g. Oczy duże, pyszczek lekko zaostrzony z wąsami, uszy duże szerokie, zaokrąglone, cienkie. Nozdrza różowawe, nieowłosione. Charakteryzuje się szarym ubarwieniem sierści futerka grzbietowej strony ciała z odcieniem rudawym, często mocno zaznaczonym. Boki i brzuszna strona ciała jest szara, a ogon zwierzęcia jest dwubarwny. Siekacze mają kształt dłutowaty, ciągle rosną, a ostrość zachowują dzięki temu, że szkliwo znajduje się jedynie na przedniej ich powierzchni, zęby trzonowe o niskich koronach. Buduje system korytarzy tuż pod powierzchnią ziemi lub w gęstym runie. Świetnie wspina się po pniach i gałęziach drzew.. Nornica ruda jest aktywna głównie o zmierzchu. Buduje silnie rozgałęziony system chodników, które biegną tuż pod powierzchnią ziemi lub też po niej, wśród gęstej roślinności. Niechętnie kopie nory w glebie zwięzłej, najczęściej chodniki jej przebiegają tuż pod ściółką. Chodniki te są liczne, silnie rozgałęzione i tworzą skomplikowaną sieć o wielu wylotach. Podobnie jak wszystkie gatunki z rodziny nornikowatych nornica ruda jest aktywna przez cały rok i nie zapada w sen zimowy. Jesienią buduje specjalne gniazdo zimowe.
NORNICA RUDA (Myodes glareolus) – gatunek gryzonia z licznie reprezentowanej w Polsce rodziny chomikowatych. Jeden z drobniejszych gryzoni nornikowatych występujących w Polsce. Średniej wielkości, o wydłużonym ciele i średnim, słabo owłosionym ogonie, pokrytym pierścieniowatymi łuskami. Długość tułowia do 10 cm, ogona do 5 cm, ciężar ciała ponad 30 g. Oczy duże, pyszczek lekko zaostrzony z wąsami, uszy duże szerokie, zaokrąglone, cienkie. Nozdrza różowawe, nieowłosione. Charakteryzuje się szarym ubarwieniem sierści futerka grzbietowej strony ciała z odcieniem rudawym, często mocno zaznaczonym. Boki i brzuszna strona ciała jest szara, a ogon zwierzęcia jest dwubarwny. Siekacze mają kształt dłutowaty, ciągle rosną, a ostrość zachowują dzięki temu, że szkliwo znajduje się jedynie na przedniej ich powierzchni, zęby trzonowe o niskich koronach. Buduje system korytarzy tuż pod powierzchnią ziemi lub w gęstym runie. Świetnie wspina się po pniach i gałęziach drzew.. Nornica ruda jest aktywna głównie o zmierzchu. Buduje silnie rozgałęziony system chodników, które biegną tuż pod powierzchnią ziemi lub też po niej, wśród gęstej roślinności. Niechętnie kopie nory w glebie zwięzłej, najczęściej chodniki jej przebiegają tuż pod ściółką. Chodniki te są liczne, silnie rozgałęzione i tworzą skomplikowaną sieć o wielu wylotach. Podobnie jak wszystkie gatunki z rodziny nornikowatych nornica ruda jest aktywna przez cały rok i nie zapada w sen zimowy. Jesienią buduje specjalne gniazdo zimowe.
Nornica jest ssakiem płochliwym co powoduje, iż walka z tym gryzoniem jest
bardzo trudna i wymaga często stosowania kilku metod jednocześnie. Drugim
aspektem działającym na korzyść tego ogrodowego okupanta jest liczebność jego
armii. Nornica zakłada całe systemy korytarzy w darni lub tuż pod powierzchnią
ziemi, wśród których buduje kuliste gniazdo z mchu i traw. Tam przychodzą na
świat ślepe i nieowłosione młode. Jest ich od 3 do 7 sztuk. Szybko rosną, po
około 12 - 14 dniach otwierają oczy. Z matką pozostają przez trzy tygodnie. Po
około 25 dniach życia przestają się odżywiać mlekiem matki i opuszczają
gniazdo. Młode uzyskują pełną dojrzałość płciową w wieku 8 - 9 tygodni.
Rozmnażanie jest bardzo intensywne - nornica ruda w ciągu jednego roku może
wyprowadzić 4 mioty, co daje przeciętnie 20 młodych rocznie !!!.. Przeciwnik
trudny, jednak po wieloletniej walce z kretami i nabyciu wojennego doświadczenia,
moje zmaganie z armią nornic przebiegało znacznie łatwiej aniżeli z
pojedynczymi sztukami kretów..
Arsenał do walki z nornicami zastosowałem o wiele
mniej urozmaicony aniżeli w działaniach z poprzednim wrogiem, jednak na tyle
skuteczny, że pozbyłem się ich dość szybko i teraz na bieżąco eliminuję
wędrowne osobniki, które nieopacznie wejdą na teren mojej ogrodowej twierdzy..
Podstawową bronią jaką zastosowałem była oczywiście specjalna trucizna na nornice
w formie granulek, zatrutego ziarna itp.. Stosowałem i stosuję do tej pory
różne odmiany owej trutki, aby wróg miał bogatszy asortyment żywnościowy do
spożycia.. Dobrze jest sypać truciznę do korytarzy nie naruszając ich struktury
oraz nie dotykając trucizny, ponieważ nornica ma doskonały węch i może tego nie
ruszyć.. Druga rada to sypanie trucizny w wielu miejscach do nor i korytarzy, najlepiej
w terminie na wiosnę i jesień, gdy te gryzonie wykazują wzmożoną aktywność
żerowania po i przed zimowym okresem.. Kolejna, skuteczna metoda na którą
"załatwiłem" sporo nornic, to wkopywane na odcinku korytarza pułapki
w postaci 30 cm kawałka plastikowej rurki z zapadkami na końcach.. Po
kilkudziesięciu latach doświadczenia na polu walki z kretami i nornicami,
wypróbowaniu kilku rodzajów łapek, ten sposób okazał się najskuteczniejszy,
najprostszy i najmniej skomplikowany.. Taką łapkę można kupić za parę groszy,
ale można też zrobić we własnym, domowym warsztacie.. Ja zakładam ich kilka w
razie potrzeby i praktycznie zawsze wpada w nią nornica, a niejednokrotnie także
kret..


ATAK SZERSZENI..
Lipcowy, wakacyjny dzień nie zapowiadał pod
żadnym pozorem tragedii, jaka miała nastąpić w ciągu kolejnych godzin..
Wróciłem z pracy i po obiedzie poszedłem na ogród, by chwilę odpocząć w cieniu
drzew, schłodzić się w basenowej niecce i pobawić z moim wiernym przyjacielem,
owczarkiem niemieckim o imieniu Aron.. Psa
tego przywiozłem dwa lata wcześniej jako malutkiego, ślicznego szczeniaka z
rodowodem, z hodowli mojego przyjaciela Bogdana.... Szczeniak został wybrany
jako tzw. „pierwszy z miotu” czyli najsilniejszy, największy i najbardziej
rezolutny z grona 4 małych owczarków.. Już w wieku dwóch miesięcy, zanim
jeszcze trafił do mego domu, był w hodowli prawdziwym przodownikiem w
przepychaniu się do rozstawionych misek z jedzeniem.. Gdy pojechałem je oglądać
do hodowli, wysunął się dziarsko na czoło gromadki szczeniąt i szczeknął na
mnie donośnie.. Był prawdziwym przywódcą i od razu wiedziałem, że będzie to ten
i tylko ten pies.. Aron, bo tak nazwałem go z wpisem do metryki, wychowywał się
w moim domu jak przystało na wiernego przyjaciela, ale także jako doskonały
obrońca, stróż domostwa i władca posesji w czasie mojej nieobecności..
Pod okiem fachowca od szkolenia psów obronnych,
który przyjeżdżał do mnie kilka razy w tygodniu aby „ułożyć” Arona jako psa towarzyskiego i obronnego, owczarek
ten stał się nie tylko moim wiernym obrońcom, lecz także doskonałym stróżem,
przyjacielem, nieodłącznym opiekunem mojego kilkunastoletniego syna i pupilem
mojej żony… Jednym słowem – czwarty członek rodziny..
Wracajmy jednak do owego feralnego, lipcowego
popołudnia.. Po relaksującej, poobiedniej sjeście pomyszkowałem na terenie
ogrodu doglądając rośliny, kwiaty, podlałem grządki, zerwałem w szklarni kilka
pomidorów, ogórków i powoli zbierałem się w domowe pielesze na łono rodziny.. Aron cały czas łaził za mną jak cień i co chwilę
zaczepiał mnie, zapraszając do zabawy.. Wychował się pod moją opieką od
szczeniaka, więc ufał mi bezgranicznie i traktował jak swoją „mamę”… Moja żoną
często robiła takie porównania, widząc jak ten pies nie odstępuje mnie na krok…
Aron nie garnął się do pomieszczeń domowych..
Jego rewirem był zawsze ogród a sypialną mały pokoik w suterenach, gdzie miał
swoje legowisko i swoją starą wersalkę, na której często się wylegiwał.. Dzień
dobiegał końca.. Popracowałem jeszcze trochę nad służbowymi sprawami i dość późnym
wieczorem poszedłem spać.. Rankiem następnego dnia, wstając ja co dzień do
pracy zdziwiła mnie nieobecność psa, który za każdym razem wychodził na
spotkanie i odprowadzał mnie do bramy… Zaniepokojony poszedłem w kierunku jego
pomieszczenia.. Widok jaki zastałem przeraził mnie, a jednocześnie zmusił do
natychmiastowej reakcji.. Duży, mocny pies, który przewróciłby niejednego, wielkiego
chłopa, leżał teraz bezradnie na boku, cichutko skomląc i próbując się podnieść
na mój widok. Początkowo oniemiałem nie wiedząc co się dzieje.. Gdy podszedłem
bliżej, a pies bezradnie próbował wstać, zauważyłem duże opuchlizny na jego
boku, nogach, szyi i pysku.. Kilka guzów wielkości jabłka.. Widziałem jak pies
po prostu gaśnie w oczach.. Reakcja błyskawiczna. Samochód, pies wniesiony na
rękach na tylne siedzenie i jazda na pełnym gazie do najbliższej, prywatnej
kliniki weterynaryjnej, która znajduje się w odległości 10 minut jazdy.. Lekarz
weterynarii zajął się psem od razu, jednak po oględzinach i zaaplikowaniu
końskiej dawki antybiotyku wyjaśnił mi o co chodzi i przygotował na najgorsze..
Jak się okazało, pies został silnie pogryziony przez szerszenie..
Jeden z nich tkwił nadal nieżywy w sierści za uchem widocznie zadrapany łapą
przez psa. Na całym ciele mojego pupila uwidoczniło się kilkanaście
opuchniętych miejsc po ukąszeniach.. Dawka jadu, która zabiłaby konia.. Lekarz
stwierdził, że ukąszenia musiały mieć miejsce wieczorem i pies tylko dzięki
mocnemu organizmowi dotrwał do rana, jednak jego chwilę są już policzone..
Gdyby fakt ten zaistniał wtedy, gdy byłem razem z nim na ogrodzie, podane od
razu wapno i antybiotyk z pewnością uratowały by mu życie.. Teraz było już
niestety za późno.. Dawka jadu po 30 minutach od momentu podania przez lekarza
antidotum, zatrzymała akcję serca mojego ukochanego psa ..
..

Skąd szerszenie
i taki zbieg okoliczności??. Otóż jak się potem okazało, w odległym kącie
ogrodu, w zmurszałym pniu starej czereśni na wysokości pół metra od ziemi,
szerszenie zrobiły sobie gniazdo.. Aron
biegał po ogrodzie do późnych godzin wieczornych. Szerszenie zlatując się na
wieczór do gniazda musiały w tym czasie zaatakować mojego psa, który widocznie
znalazł się w pobliżu wlotu do ich dziupli.. Aron
często łapał latające pszczoły, zjadał je kłapiąc zębami i śmiesznie
mlaskając.. Niejednokrotnie zdarzało się, że został ukąszony w pysk przez
pszczołę, jednak jedna pszczoły to co rój szerszeni... Aby teraz ukazać
wizerunek tego skrzydlatego mordercy, którego do końca życia będę bezwzględnie
tępił na każdym kroku, napiszę krótką charakterystykę Szerszenia..
SZERSZEŃ EUROPEJSKI (Vespa crabro) to gatunek owada z rodziny osowatych (Vespidae), z grupy żądłówek,
największy z osowatych występujących w Europie Środkowej, pospolity na terenie
całej Polski, zwłaszcza w pobliżu terenów zamieszkiwanych przez ludzi. Żywi się
owadami, owocami oraz sokami niektórych drzew. Jego użądlenie może być
niebezpieczne dla osób uczulonych na jad owadów błonkoskrzydłych. Pierwotnie
zasiedlał zachodnią i północną Europę oraz północną Azję w strefie klimatu
umiarkowanego, po Japonię. Obecnie jest gatunkiem palearktycznym. Został
introdukowany do Ameryki Północnej, tam stał się gatunkiem powszechnie
występującym w Kanadzie i USA..Typowym siedliskiem szerszeni europejskich są
lasy liściaste. Gniazda zakładane są w dziuplach drzew, zwłaszcza dębów. Ze
względu na utratę naturalnych siedlisk owad ten przystosował się do życia w
pobliżu terenów ludzkiej aktywności (tereny zurbanizowane oraz wykorzystywane
rolniczo). Gniazda buduje najczęściej w dziuplach drzew, a także w norach
ziemnych, opuszczonych ulach, czasem na wolnym powietrzu, lecz w miejscach
osłoniętych (np. pod okapem dachu lub w dziurach i zagłębieniach ścian
budynków)..
Długość ciała królowej (samica) 25–35 mm, samca
21–23 mm, a robotnicy 17–24 mm. Ubarwienie zmienne, zależne od regionu
(geograficzne odmiany barwne), płci i stopnia rozwoju (dymorfizm). Forma typowa
dla obszaru Polski ma tułów czarny w rude plamy, odwłok brunatny w czarne pasy.
Głowa szerszenia zaopatrzona jest w silne żuwaczki, z dobrze widocznym żółtym
rysunkiem. Wczesną wiosną samice zapłodnione poprzedniego roku przystępują do
budowy gniazda. W tym celu wykorzystują masę papierową, wytworzoną przez nie z
cząsteczek próchniejącego drewna i śliny. Wewnątrz gniazda samica buduje
plastry ze skierowanymi ku dołowi otworami komórek. Rozmiary gniazd sięgają
czasem 50 cm długości i wysokości.
Mogą pełnić pożyteczną rolę, gdy zjadają owady uznawane przez człowieka za szkodniki, ale szerszenie zjadają również owady pożyteczne, np. pszczoły. Jedna robotnica jest wstanie upolować dziennie od 10 do 15 pszczół. Dziennie poluje kilkanaście takich robotnic, więc ta liczba rośnie. Szerszenie nadgryzają dojrzałe owoce i uszkadzają młode drzewka, powodując w ten sposób szkody w leśnictwie i sadownictwie. Z medycznego punktu widzenia mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia. Użądlenie przez szerszenia wywołuje w miejscu wprowadzenia jadu dotkliwy ból, zaczerwienienie i obrzęk, a u osób uczulonych na jad owadów błonkoskrzydłych może wywołać wstrząs anafilaktyczny. Jad szerszeni europejskich jest porównywalny z jadem pszczół i os, zawiera jednak większą dawkę toksyn. Użądlenie szerszenia jest boleśniejsze od użądleń pszczół czy os z powodu większego i głębiej penetrującego żądła oraz około 5% zawartości acetylocholiny w jadzie..
A teraz parę fotek.. Tak wygląda szerszeń przed spotkaniem ze mną...

Nie będę pisał jaki skutek wywarła na mnie śmierć
ukochanego psa.. Przez kilka miesięcy nie mogłem zapomnieć i za każdym razem,
gdy spoglądałem na puste legowisko, łza kręciła się w oku.. Zarzekłem się nawet
w duchu, że już więcej nie chcę mieć psa z powodu żalu rozstania.. W sercu
pozostała mała pustka w miejscu, które zajmował mój pupil.. Czas jednak zabliźnia
rany, choć pamięć pozostaje na wieki.. Moja żona po paru miesiącach widząc jak powoli
wracam do normalności, wzięła sprawy w swoje ręce i powiedziała krótko – „Jędrek, ja wiem że
rozpamiętujesz dalej o Aronie, ja też czuję jego nieobecność i smutek, ale
najlepszym lekarstwem dla nas będzie zaadoptowanie kolejnego szczeniaka, który
przejmie stróżowanie i zdobędzie nasze serca”.. Tak też się stało.. Posłuchałem
małżonki i po tygodniu czasu moje domostwo oraz cały rejon działki przejął we
władanie śliczny, 3 miesięczny szczeniak, także owczarek niemiecki, lecz tym
razem długowłosy.. Poza gospodarstwem przejął we władanie nasze serca, dywanik
w sypialni, fotel w pokoju gościnnym, taras balkonowy, a pod moją nieobecność
także cześć mego małżeńskiego łoża, jakoże ten śliczny szczeniak stał się od
razu ukochana psinką mojej żony.. O tym kolejnym, czworonożnym gospodarzu oraz
jego obecnym następcy, opowiem dokładnie i przedstawię całą historię psiego
panowania w oddzielnym, specjalnym poście.. Hejjj
C.D.N..
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńza obraźliwe zwroty pod moim adresem usunąłem ten komentarz..
UsuńPanie Andrzeju proszę o instrukcje co do ostatecznego rozliczenia się z kretami. Też mam ogród piękna trawę i krety. Na metrze kwadratowym mam niekiedy 6 kopców - i brakuje mi już pomysłów czym unieszkodliwić drani.
OdpowiedzUsuńProszę o radę bo cierpliwości mi juz brak. pozdrawiam Anna (prywatny mail ladeib@wp.pl
Smutno się zrobiło z powodu Arona, chociaż z wcześniejszych wiadomości pamiętam , że mimo że był następca , to jednak gdzieś w sercu głęboko zostaje smutek żal , znam to uczucie . Walkę z kretami również przeszłam, ale nie tak bojowo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jola aldonka
Bardzo,bardzo proszę o pomoc w skutecznej walce z kretami i nornicami.Mimo ciągłej walki i różnych metod,także tych wspomnianych przez pana,czasami płakać mi się chce z bezsilności,gdy widzę pobojowisko na trawnikach,usychające borówki i zeżarte cebule posadzonych kwiatów.Po pewnej zimie, z ok.1000 tulipanów zostało kilka zaledwie,sadzę je teraz w doniczkach i tym sposobem uchowały się,ale słabiej rosną.Mój ogród ma ok 50 arów i także wg naszego pomysłu jest zagospodarowany od 30 lat.Mamy podobne rośliny niskie i krzewy,a z drzew sosny świerki jodły brzozy kasztanowce katalpę tulipanowca sekwoje ginko buki klona lipę cyprysy.Drzewa tworzą rodzaj osłony po granicach ogrodu a wewnątrz te wrażliwsze tworzą wyspy wokół których rosną niższe rośliny.Jest dużo rabat.Piszę tak szczegółowo,bo chciałabym,by oczyma wyobraźni zobaczył Pan nasz ogród,w którym po trawie chodzi się po zimie jak po gąbce,tak jest zryty.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz bardzo proszę na priv. o pomoc w skutecznej walce.Pozdrawiam. Mój adres:ezug0805@gmail.com
Mój